czwartek, 7 września 2023

Grant na podróże w czasie

 

 - Szanowni państwo, wykładowcy, studenci… Było wyrazem ogromnego zaufania przyznanie nam funduszy na realizację wiekopomnego przedsięwzięcia naukowego, jakim był projekt wehikułu czasu. Dziś z dumą mogę powiedzieć, że dokonaliśmy – z małą pomocą naszych kolegów z Politechniki – tego, co uchodziło za niemożliwe. Stworzyliśmy maszynę, umożliwiającą podróże w przeszłość. Maszyna ta, o swojskiej, należy podkreślić: polskiej, nazwie „Tułacz”, otwiera nowy rozdział w historii nauki. Już niedługo będziemy relacjonować cudowne osiągnięcia naszych naukowców.

 

***

 

- Panowie koledzy, bardzo dziękuję za przybycie. Przeglądaliśmy wspólnie z panią Basią z działu projektów naukowych, wstępny kosztorys panów wyprawy. Brawo, gratuluję! Jednak mam kilka uwag. Panowie niepotrzebnie generują koszty. Na przykład „stworzenie niezbędnych strojów” i tutaj przeznaczają panowie fortunę na specjalistów od ubioru, na krawców… Po co, panowie, po co? Nie ma co angażować kolegów z wydziału nauk o sztuce do tworzenia projektów dawnych strojów. Panowie obejrzą sobie jakiś film kostiumowy z tej epoki, wybiorą, co się panom podoba, i się wypożyczy z teatru. No, tutaj macie panowie więcej takich uwag. Proszę poprawić kosztorys i widzimy się w przyszłym tygodniu.

 

***

 

- Drodzy koledzy, życzę powodzenia w waszej wiekopomnej wyprawie! „To mały krok dla człowieka…”, jak to powiedział Krzysztof Kolumb. Co, profesorze Kowalski, że to nie Kolumb? A, nieważne! Ruszajcie w przeszłość ku chwale nauki i naszej uczelni!

 

***

 

-Panie profesorze Kowalski, czemu pan marnuje zasoby, żeby sobie podróżować w czasie w tę i we w tę! Pan myśli, że uczelnia skąd ma wziąć na to pieniądze? To wszystko kosztuje, panie profesorze! Że co? Że ze strażnikiem się nie możecie dogadać?! A co on, po chińsku mówi, czy jak? A, po staropolsku… I co, i to naprawdę zrozumieć nie idzie? No ale skąd ja wam wezmę lingwistę-diachronistę? Co pan myśli, panie profesorze, że ktoś za darmo pójdzie pracować? A w sumie to mam pewien pomysł. Weźmie się jakiegoś doktoranta z językoznawstwa, da się ze dwa-trzy ECTSy, i będzie gadał po staropolsku, że aż miło! No, panie profesorze, pan się nie martwi! Nauka na wszystko znajdzie rozwiązanie!

 

***

- Panie profesorze Kowalski, a pan znowu tutaj! Jak pan tak w ogóle wygląda?! Ten strój mieliśmy oddać w dobrym stanie, pan wie, ile sobie teatr policzy za zniszczenie?! Że co się stało doktorowi Wilczyńskiemu?! Podarli?! A co, on się w bójkę wdał, czy co?! A, że przepisy antyzbytkowe i poliester wzięli za jedwab… No nie pomyśleliśmy, u nas jest tani… Że co, że jak to Wilczyński siedzi w miejskiej kozie?! A za co?! Za wybryk nieobyczajny! No nie, uczelnia nie przekaże funduszy na kaucję, jak to by wyglądało w papierach! Swoje odsiedzi, trudno! Że co, że biegał nago po mieście, jak mu strój podarli, bo nie daliśmy drugiego?! Przecież w kosztorysie było wyraźnie: strój. Jeden! Nie mogliśmy dać dwóch, bo co by w NCNie powiedzieli? Że jesteśmy rozrzutni! No ale dobrze, niech pan kupi na miejscu jakieś odpowiednie stroje, niech będzie nasza strata…

 

***

- Profesorze Kowalski, ja nie wytrzymam, co tym razem? Magister Fijoł robi badania na własną rękę? Ale jak to, przecież to doktorant! Nie może prowadzić własnych badań, bo jeszcze coś mu z tego logicznego wyjdzie i wszyscy doktoracie tak zaczną! Nie, nie, panie profesorze, doktorant nie może być kreatywny, to tylko problem dla uczelni! Proszę mu przypomnieć, że nie ma zgody promotora i instytutu, jak dalej będzie coś badał, to mu się obetnie ECTSy.

 

***

- Panie profesorze, panie doktorze, serdecznie gratuluję udokumentowania życia w średniowiecznym Lublinie! Panie magistrze Fijoł, panu już dziękujemy, stosowne zaświadczenie do odebrania w sekretariacie. I proszę na przyszłość nie prowadzić badań terenowych bez pisemnej zgody promotora. Dziękuję, panowie, przyczyniliście się do rozwoju polskiej nauki! A teraz pora pomówić o formalnościach. Aby pokryć koszty wydatków uczelnia potrzebuje następujących dokumentów: faktury za wynajem pokoju w karczmie „Pod Koziołkiem”, faktury za trzy koszule i trzy pary spodni, faktury za… Co proszę, jak to nie będzie faktury?! A co mnie to obchodzi, że w średniowieczu nie wystawiano faktur?! W regulaminie konkursu grantowego było „faktura”, to musi być faktura! Słowo daję, żebym ja poważnym naukowcom musiał tłumaczyć, jak się w Polsce robi naukę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz