- Szanowni państwo,
wykładowcy, studenci… Było wyrazem ogromnego zaufania przyznanie nam funduszy
na realizację wiekopomnego przedsięwzięcia naukowego, jakim był projekt
wehikułu czasu. Dziś z dumą mogę powiedzieć, że dokonaliśmy – z małą pomocą
naszych kolegów z Politechniki – tego, co uchodziło za niemożliwe. Stworzyliśmy
maszynę, umożliwiającą podróże w przeszłość. Maszyna ta, o swojskiej, należy
podkreślić: polskiej, nazwie „Tułacz”, otwiera nowy rozdział w historii nauki.
Już niedługo będziemy relacjonować cudowne osiągnięcia naszych naukowców.
***
- Panowie koledzy, bardzo dziękuję za przybycie. Przeglądaliśmy
wspólnie z panią Basią z działu projektów naukowych, wstępny kosztorys panów
wyprawy. Brawo, gratuluję! Jednak mam kilka uwag. Panowie niepotrzebnie
generują koszty. Na przykład „stworzenie niezbędnych strojów” i tutaj
przeznaczają panowie fortunę na specjalistów od ubioru, na krawców… Po co,
panowie, po co? Nie ma co angażować kolegów z wydziału nauk o sztuce do
tworzenia projektów dawnych strojów. Panowie obejrzą sobie jakiś film
kostiumowy z tej epoki, wybiorą, co się panom podoba, i się wypożyczy z teatru.
No, tutaj macie panowie więcej takich uwag. Proszę poprawić kosztorys i widzimy
się w przyszłym tygodniu.
***
- Drodzy koledzy, życzę powodzenia w waszej wiekopomnej
wyprawie! „To mały krok dla człowieka…”, jak to powiedział Krzysztof Kolumb.
Co, profesorze Kowalski, że to nie Kolumb? A, nieważne! Ruszajcie w przeszłość
ku chwale nauki i naszej uczelni!
***
-Panie profesorze Kowalski, czemu pan marnuje zasoby, żeby
sobie podróżować w czasie w tę i we w tę! Pan myśli, że uczelnia skąd ma wziąć
na to pieniądze? To wszystko kosztuje, panie profesorze! Że co? Że ze
strażnikiem się nie możecie dogadać?! A co on, po chińsku mówi, czy jak? A, po
staropolsku… I co, i to naprawdę zrozumieć nie idzie? No ale skąd ja wam wezmę
lingwistę-diachronistę? Co pan myśli, panie profesorze, że ktoś za darmo
pójdzie pracować? A w sumie to mam pewien pomysł. Weźmie się jakiegoś
doktoranta z językoznawstwa, da się ze dwa-trzy ECTSy, i będzie gadał po
staropolsku, że aż miło! No, panie profesorze, pan się nie martwi! Nauka na
wszystko znajdzie rozwiązanie!
***
- Panie profesorze Kowalski, a pan znowu tutaj! Jak pan tak
w ogóle wygląda?! Ten strój mieliśmy oddać w dobrym stanie, pan wie, ile sobie
teatr policzy za zniszczenie?! Że co się stało doktorowi Wilczyńskiemu?!
Podarli?! A co, on się w bójkę wdał, czy co?! A, że przepisy antyzbytkowe i
poliester wzięli za jedwab… No nie pomyśleliśmy, u nas jest tani… Że co, że jak
to Wilczyński siedzi w miejskiej kozie?! A za co?! Za wybryk nieobyczajny! No
nie, uczelnia nie przekaże funduszy na kaucję, jak to by wyglądało w papierach!
Swoje odsiedzi, trudno! Że co, że biegał nago po mieście, jak mu strój podarli,
bo nie daliśmy drugiego?! Przecież w kosztorysie było wyraźnie: strój. Jeden!
Nie mogliśmy dać dwóch, bo co by w NCNie powiedzieli? Że jesteśmy rozrzutni! No
ale dobrze, niech pan kupi na miejscu jakieś odpowiednie stroje, niech będzie
nasza strata…
***
- Profesorze Kowalski, ja nie wytrzymam, co tym razem?
Magister Fijoł robi badania na własną rękę? Ale jak to, przecież to doktorant!
Nie może prowadzić własnych badań, bo jeszcze coś mu z tego logicznego wyjdzie i
wszyscy doktoracie tak zaczną! Nie, nie, panie profesorze, doktorant nie może
być kreatywny, to tylko problem dla uczelni! Proszę mu przypomnieć, że nie ma
zgody promotora i instytutu, jak dalej będzie coś badał, to mu się obetnie
ECTSy.
***
- Panie profesorze, panie doktorze, serdecznie gratuluję
udokumentowania życia w średniowiecznym Lublinie! Panie magistrze Fijoł, panu
już dziękujemy, stosowne zaświadczenie do odebrania w sekretariacie. I proszę
na przyszłość nie prowadzić badań terenowych bez pisemnej zgody promotora.
Dziękuję, panowie, przyczyniliście się do rozwoju polskiej nauki! A teraz pora
pomówić o formalnościach. Aby pokryć koszty wydatków uczelnia potrzebuje
następujących dokumentów: faktury za wynajem pokoju w karczmie „Pod
Koziołkiem”, faktury za trzy koszule i trzy pary spodni, faktury za… Co proszę,
jak to nie będzie faktury?! A co mnie to obchodzi, że w średniowieczu nie
wystawiano faktur?! W regulaminie konkursu grantowego było „faktura”, to musi
być faktura! Słowo daję, żebym ja poważnym naukowcom musiał tłumaczyć, jak się
w Polsce robi naukę!